Coraz bliżej....
Witam po dłuuugiej przerwie
Jeśli jest Ktoś, kto myśli, że budowa domu to prosta sprawa - CAŁKOWICIE ZAPRZECZAM!
Tak się tylko myśli: zatrudnię ekipę/ekipy i sprawa załatwiona. GDZIEŻ TAM! OK, jest projekt, ale jest całe mnóstwo decyzji, które trzeba podjąć:
- prysznic na tej ścianie, czy na tej obok,
- izolacja tarasów: papa, preparaty typu guma w płynie, folie EPDM czy inne rozwiązania;
- gniazdka tutaj, czy może troszę bliżej? a może jednak dalej?
- gdzie będzie wisiał tv?
- jak i czym wykończyć kominek?
- w ogóle to jaki ten kominek?
- płytki: tutaj to totalny zawrót głowy: po godzinnej wizycie w sklepie z ceramiką człowiek dostaje istnego mętliku w głowie! Jak jużcoś się spodoba, po powrocie do domu zaczyna się podobać coś innego....
- panele czy płytki, a jak płytki to jakie - tutaj jedna decyzja wpływa na inne
- ocieplenie domu: czym wykończyć ściany zewnętrze - jeśli okładziny, to jakie i gdzie, bo trzeba dostosować grubość ocieplenia.
No mnóstwo pytań, odpowiedzi, dylematów, rozważań i decyzji...ale WARTO to przeżyć, każda taka decyzja, każda praca, każdy dzień przybliża do końca i wyczekiwanego wprowadzenia się do takiego naszego wymarzonego domu ;)
Praca po 12h dziennie robi swoje, co prawda spisywałem w miarę na bieżąco postępy w powstawaniu naszej Riwierki, ale zawsze coś wypadało i wpis na blogu się nie pojawiał. Więc po kolei:
Szklany krok :) Dwa dni pracy ekipy montującej okna i w końcu stan budowy mogliśmy określiĆ jako zamknięty! Okna jak najbardziej ok, co prawda troszkę martwliśmy się o wygląd okien tarasowych, gdzie dokonaliśmy zmiany z dwukwaterowych na trzykwaterowe - ale jest naprawdę ok: solidnie, bezpiecznie, atrakcyjnie i taniej (troszkę ale zawsze coś).
Trochę nas poirytowała firma montująca, bo ustaliliśmy, że okna będą od dołu podparte metalowymi wspornikami, żeby nie zwisały luźno nad podłogą, na której jeszcze nie ma wylewki. Niestety, okazało się (choć Pan wiedział, że wylewka ma mieć 26cm), że te wsporniki są za krótkie i nie sięgają do okien, więc obiecał je przerobić poprzez dospawanie brakującej długości. Przez jakiś czas okna poza kotwami po bokach i na górze, zostały od spodu zabezpieczone przez podstawienie cegiełek. Dopiero po upływie półtora miesiąca i dłuższym męczeniu telefonami zostało to zrobione. Wrrr, nie lubię takich niesłowności...
Dalej. W pomieszczeniu gospodarczym zamontowano drzwi antywłamaniowe, z przodu tymczasowo ze Szwagrem zrobiliśmy drzwi z płyty OSB z zasuwą :) W trakcie wykończeniówki różnie może być, stąd taka decyzja. Poza tym jak nam powiedziano, montaż docelowych drzwi na tak wczesnym etapie wiąże się z "ograniczoną gwarancją". Montując drzwi później można liczyć na dodatkowe dobre warunki jeśli chodzi o ubezpieczenie domu - także jeszcze poczekamy.
Kontynuując sprawozdanie, w kwietniu hydraulik ukończył I część swojej pracy: tam, gdzie to potrzebne podoprowadzał wodę i zrobił odpływy. Cieszę się, bo trafiliśmy na solidną ekipę i dodatkowo podpowiadali, np. że na zewnątrz oprócz kranu przy ścianie domu, przydałby się także drugi kran przy garażu do mycia auta, zaproponowali zmiękczacz wody, rozwiązanie pod przyszłą instalację nawadniającą ogród - naprawdę fachowa robota :) II część dotycząca instalacji grzewczej miała nastąpić po tynkach. Następnie przez 3 tyg pracowali elektrycy, którzy zapowiadali, że z pracą wyrobią się w tydzień :D Instalację przygotowaną przez pracownię architektoniczną co nieco zmieniliśmy, gdzieniegdzie dodając dodatkowe gniazda lub punkty świetlne, jak zewsząd słyszymy - lepiej mieć więcej, niż później narzekać na brak! Oczywiście instalacja uzupełniona o instalację IT, RTV i alarmową.
Wykorzystując wolne chwile przygotowujemy się na zimę i skonstruowaliśmy oto taką drewutnię :)
Teściowie mają mniejszą i niestety co roku, gdy zamawiają 6m3 drewna kominkowego, to im się nie mieści i muszą je układać przy ścianie domu pod dachem. Dlatego zrobiliśmy dużą konstrukcję, żeby bez problemu pomieściła drewniane zapasy :)
Jeszcze tylko muszę pomalować na biało boczne kratki i będzie gotowa :)
Następnie do akcji wkroczył człowiek od montażu parapetów: tylko w kuchni z racji okien narożnych parapety należało dociąć, aby ładnie się ze sobą schodziły - montaż samych tych dwóch parapetów zajął kamieniarzowi prawie 4h, długo, ale efekt naprawdę jak najbardziej zadowalający.
Tutaj mieliśmy mały problem i dylemat. Byłem mylnie zorientowany co kiedy się robi i troszkę daliśmy ciała jesli chodzi o wcześniejsze zaklepanie ekipy od tynków. Byłem przekonany, że hydraulik i elektryk zrobią swoją robotę, później instalacja rekuperacji i odkurzacza i dopiero tynki - a tu okazuje się, że to wszystko praktycznie będzie rozprowadzone po tynkach i trochę na szybko próbowaliśmy kogoś do tych tynków znaleźć. Udało się, akurat wstrzeliliśmy się w lukę terminów, ale pojawiła się zagwozdka: czy to aby dobry okres na tego typu prace? Znajomy, który dodatkowo dorabia u zaprzyjaźnionej ekipy od tynków mówi, że najlepszymi porami na tynki to wiosna i jesień. Latem, przy dużych upałach tynki mogą za szybko schnąć i pękać. Co prawda ekipy zabezpieczają materiał zraszając go wodą, ale zawsze nurtuje pytanie: czy aby na pewno wszystko będzie dobrze....? Postanowiliśmy nie czekać i ekipa wystartowała: prace trwały 3,5 tygodnia, ale prace zostały ukończone...no prawie ukończone. Niestety w związku z mocno ulewnym lipcem i brakiem izolacji tarasu nad salonem, jedna ściana zrobiła się mokra, a z tarasu woda pod oknem (brak wylewki) dostawała się do pralni, skąd przez otwór w stropie, gdzie biegną rury kanalizacyjne, po ścianie dostawała się na dół - więc dwie ściany mamy jeszcze mokre, stąd trzy pomieszczenia jeszcze czekają na tynki aż wyschną. Ale my nie czekamy: dogadaliśmy się z tynkarzami, że robimy dalsze instalacje i wylewki, a oni dokończą tynki później. Jak postanowiliśmy, tak i zrobiliśmy.
Bardzo się ucieszyliśmy, bo zadzwonił spec od rekuperacji mówiąc, że wyrabia się szybciej z natłokiem pracy i chciałby do nas wejść! No miodzio! Pan Marek, bo o nim mowa, najbardziej słowny i dokładny fachowiec z jakim mieliśmy styczność podczas budowy. Inni czasami coś mieszją, kręcą, spóźniają się,a on jak mówi, tak robi - szacunek. Prace zaplanowano na dwa dni. I co? Dwa dni pracy i instalacja gotowa! Pierniczona droga i sporo tych rurek, ale mamy nadzieję, że reku będzie miała korzystny wpływ na obniżenie rachunków za ogrzewanie :D
Do dalszej pracy zaprosilismy Pana od centralnego ogrzewania: a więc układana była folia, styropian i podkład pod podłogówkę - prace trwały równe 2 tygodnie.
A w zeszłą środę do domu wszedł wylewkarz: przez jeden dzień został zrobiony strych i piętro, przynajmniej szczera ekipa: szef się przyznał, że trafili na inną fuchę i parter dokończą po niedzieli - czyli jutro :) A dziś po dłuższym oczekiwaniu do pracy przystąpiła także ekipa od zabezpieczenia przed wodą tarasów. Wyjdzie trochę drogo, ale to ważna rzecz i musi być zrobiona fachowi, bez błędów.
W między czasie nawieśliśmy 100 ton ziemi, którą Pan obsługujący koparkę nam rozprowadził po całej działce, także teraz będzie można przystąpić do konstruowania wiatki na drugie autko :)Kolejna dobra wiadomość jest taka, że otrzymaliśmy z gazowni informację, że będzie przeprowadzona duuuuuża inwestycja rozbudowy gazociągu i razem ze 106 domostwami będziemy do niego podłączeni: ale jak to w życiu bywa, żeby nie było tak pięknie i kolorowo jest i minus: termin przyłączenia został określony do 32 miesięcy! Trochę długo, ale trudno: poczekamy, na razie poza kominkiem pozostanie ogrzewanie 4-butlową instalacją na propan. Korzystał Ktoś z Was z takiego tymczasowego ogrzewania? Trochę straszą koszty, ale nie ma wyjścia, chcemy się szybko wprowadzić, a przecież musi być ciepło...
W środę udajemy się po projekt łazienki: praktycznie wszystko mamy już w głowie ułożone, jakie płytki, jakie odpływy, kolorystykę i meble, ale chcemy to zobaczyć w wizualizacji...pochwlę się obrazkami :)
Pozdrawiamy!